Zachciało nam się zobaczyć żubra. Żubra zimą. Dlaczego zimą? Bo wtedy najłatwiej, zwierzęta te grupują się w stada i czekają wiosny w tzw. ostojach, gdzie są dokarmiane przez człowieka. Dlaczego żubra? A dlaczego nie? Zresztą kto nie chciałby zobaczyć króla puszczy oprószonego świeżym śniegiem, gdzieś na leśnej polanie, nie jednego - ale wielkie, dostojne, włochate i rogate, buchające parą z pyska stado.
Taki przynajmniej obraz zrodził się w mojej głowie. A gdzie żubra zobaczyć można? Odpowiedzieliśmy bez namysłu : Białowieża! Choć to niejedyne w Polsce miejsce gdzie te zwierzęta można oglądać - Białowieża jest najbardziej znana i dla żubrów zasłużona. Spakowaliśmy więc narty biegowe i w drogę. Nie odmawiając sobie zobaczenia po drodze kilku atrakcji, wieczorem dotarliśmy w okolice Białowieży.
Ciemno, żadnych większych skupisk ludzkich, co jakiś czas drewniany dom w charakterystycznym stylu, co drugi z napisem "na sprzedaż". Robi się niesamowicie. Choć sama Białowieża jest turystyczną mekką i nie brak tu też miejsc przygotowanych dla turystów z zasobniejszymi od naszych portfelami, przynajmniej w lutym, który szczytem sezonu nie jest, zachowuje cichy i kameralny klimat. Meldujemy się na kwaterze - to jeden z drewnianych domów przy głównej drodze i udajemy się na poszukiwanie żubra. Rtęć w termometrze nie opada szczególnie, ale nawet kilka stopni mrozu daje nam się tutaj we znaki. Jedyny napotkany żubr to ten plastikowy przed sklepem. Sprzedawca mówi filozoficznie, że kto ma zobaczyć żubra, ten go zobaczy - a my na pocieszenie bierzemy dwa w szklanych butelkach.
Taki przynajmniej obraz zrodził się w mojej głowie. A gdzie żubra zobaczyć można? Odpowiedzieliśmy bez namysłu : Białowieża! Choć to niejedyne w Polsce miejsce gdzie te zwierzęta można oglądać - Białowieża jest najbardziej znana i dla żubrów zasłużona. Spakowaliśmy więc narty biegowe i w drogę. Nie odmawiając sobie zobaczenia po drodze kilku atrakcji, wieczorem dotarliśmy w okolice Białowieży.
Takie żubry łatwo było spotkać |
Żubry w rezerwacie wyglądały na znudzone |
Nazajutrz obserwujemy z rana paśnik przez internetową kamerę, żubrów ni śladu, wiec udajemy się do Rezerwatu Pokazowego Żubrów Białowieskiego Parku Narodowego. Mróz daje o sobie znać, gdy leniwie przemierzamy alejki tego zoo. Smutno nam, gdy patrzymy na rysia w klatce.. ale w końcu są i żubry. Kilka sztuk za ogrodzeniem - nie bardzo zainteresowane tym, by się prezentować turystom. Cóż, jesteśmy rozczarowani - to jednak nie to samo, co zobaczyć to dostojne zwierzę na wolności. Kolejne dni spędzamy więc na przemierzaniu okolicy. Pieszo, samochodem i na biegówkach. Żubra wciąż ani śladu. Jest i pomnik żubra i żubr plastikowy i wspomniany już butelkowany...
Odwiedzamy oznaczone na mapie ostoje. Natrafiamy nawet na granicę z Białorusią i stajemy oko w oko z zamontowaną tam kamerą. Ciągle nic. Nie jesteśmy zawiedzeni - miejsce jest naprawdę niesamowite. Odludzie, kontakt z przyrodą. Puszcza. Z przewodnikiem wybieramy się do rezerwatu ścisłego - samemu nie wolno tam wchodzić. Słuchając opowieści o puszczy, chodzimy po wyznaczonych jeszcze przez cara geometrycznych duktach.
Pewnego wieczora po ciemku wybieramy się do tzw. miejsca mocy. Ciarki błądzą mi po plecach - jestem jednak mieszczuch nie nawykły do nocnego po lesie włóczenia się, ale i tu żubrów ni śladu.
Rankiem odwiedzamy Teremiski - ktoś z miejscowych wspomniał nam, że tu przy paśniku widziano ostatnio żubry. Kiedy my tam docieramy - żubrów oczywiście nie ma. Podchodzimy do paśnika i cóż oglądamy ślady po bytności żubrów, czyli świeże odchody. Świeże, wiec nie namyślając się długo, podążamy ścieżką w las - kawałek, tylko kawałek - tak żeby zobaczyć czy są. Były... Gdy tylko zamajaczyły nam potężne kształty wśród drzew, zaczęliśmy się w te pędy wycofywać.
Trzy dni za pan brat z naturą szybko mijają i dzień odjazdu nadszedł nieodwracalnie. Wstaliśmy wcześniej niż zwykle - jak nie teraz, to nigdy - i udaliśmy się na ostatnie wypatrywanie żbura do Teremisek. O tym że jest dobrze zorientowaliśmy się gdy z daleka zobaczyliśmy kilka samochodów i ludzi na drodze z aparatami o wielkich obiektywach.. Dołączyliśmy do grupy. Były. Trzy, prawodpodobnie dorosłe samce, które trzymają się z dala od stada, spożywały własnie śniadanie. Pozostali obserwatorzy szybko odjechali. zostaliśmy sami - my - dwoje, żubry - trzy i niezliczone płatki mokrego śniegu, które padały, na nas, na żubry i wszystko wokoło. Magia. Wielkie zwierzęta, dzikie w swoim naturalnym środowisku i my goście zadziwienie i wpatrzeni we włochate widowisko. Doczekaliśmy końca żubrowego posiłku - ruszyły do lasu, jeden, potem drugi. W gęstym padającym śniegu obserwowaliśmy ich ciemne sylwetki sunęły majestatycznie popatrzeliśmy dopóki nie dotarły do granicy lasu i przestaliśmy je rozróżniać w gęstwinie drzew. Skończone, czas wracać..
W rezerwacie pokazowym zobaczyć można nie tylko żubra |
Pewnego wieczora po ciemku wybieramy się do tzw. miejsca mocy. Ciarki błądzą mi po plecach - jestem jednak mieszczuch nie nawykły do nocnego po lesie włóczenia się, ale i tu żubrów ni śladu.
Rankiem odwiedzamy Teremiski - ktoś z miejscowych wspomniał nam, że tu przy paśniku widziano ostatnio żubry. Kiedy my tam docieramy - żubrów oczywiście nie ma. Podchodzimy do paśnika i cóż oglądamy ślady po bytności żubrów, czyli świeże odchody. Świeże, wiec nie namyślając się długo, podążamy ścieżką w las - kawałek, tylko kawałek - tak żeby zobaczyć czy są. Były... Gdy tylko zamajaczyły nam potężne kształty wśród drzew, zaczęliśmy się w te pędy wycofywać.
Replika pomnika upamiętniającego polowanie cara Aleksandra II w Puszczy Białowieskiej Zwierzyniec |
Żubry z Teremisek |
ABOUT THE AUTHOR
Hello We are OddThemes, Our name came from the fact that we are UNIQUE. We specialize in designing premium looking fully customizable highly responsive blogger templates. We at OddThemes do carry a philosophy that: Nothing Is Impossible