Może i jestem sentymentalna, ale właśnie teraz gdy z naszych ulic i trawników znikają ostatnie ślady pryzm śniegu i rtęć trzyma się w termometrze na przyzwoitym poziomie, trochę mi tęskno za takimi widokami:
Oczywiście pamiętam, że było zimno a nawet bardzo zimno - jednak i na to przy odrobinie wyobraźni znajdzie się sposób. My, biorąc za wzór przodków, postanowiliśmy umilić sobie ten czas kuligiem - dobra zabawa jak wiadomo rozgrzewa najbardziej.
Pewnej lutowej niedzieli pojechaliśmy więc do stadniny Pegaz w Redzie, by wziąć udział w godzinnej sannie po lesie, a potem przy ognisku spałaszować pieczoną kiełbaskę - prawda, że z zimą da się wytrzymać?